Z końca świata

Wędkarze z małych wiosek na końcu świata bardzo ciężko znoszą odległość między ich miejscem zamieszkania a najbliższym sklepem wędkarskim. Na szczęście cywilizacja dosięga i do nich – przez wszędobylski Internet.
Wędkarz siedzi w swojej małej chatce i zastanawia się, jak skompletować swój mocno przerzedzony sprzęt wędkarski. W jego wiosce nie widziano sklepu wędkarskiego od pokoleń, jego samochód dawno został sprzedany za robaki, a rower ostatnio utopił w rzece, uciekając przed strażą rybacką. Nie jest ważne, dlaczego uciekał, i czy w ogóle miał powód. Jeśli się widzi mundurowych w naszej wędkarskiej świątyni spokoju, trzeba wiać gdzie pieprz rośnie, tak na wszelki wypadek. Wróćmy jednak do naszego bohatera. Siedzi i duma nad tym, jak w inny sposób może znaleźć sklep wędkarski. Jego myśli szybują pośród sandaczy i okoni, które mógłby złowić tego dnia, zamiast siedzieć i się zastanawiać. Chciałby mieć porządną żyłkę, kij, który się nie złamie, ostre haczyki i ciężarki. Spławik mógłby sobie darować, żeby nikt nie pomyślał, że jest pazerny. Ale i tak to tylko myśli…
Nagle – olśnienie. Wędkarz biegnie do domu, drżącymi rękami włącza komputer. Czeka. Gryzie paznokcie z niecierpliwości i obawy, że to wszystko sen. Komputer jest gotowy. Wędkarz naciska odpowiedni klawisz, klika w odpowiednią ikonę i łączy się z WiFi. Kto jeszcze nie zgadł, że genialną myślą naszego wędkarza jest internetowy sklep wędkarski, ten widocznie nigdy nie mieszkał na Kresach Wschodnich i nie widział wędki na oczy.